Można powiedzieć, że spontanicznie zakupiłam mąkę kasztanową. Koleżanka mnie o nią zapytała i wskazała w internecie, a ja złożyłam zamówienie i następnego dnia miałam ją już w kuchni. Widziałam nieraz przepisy na kasztanowe wypieki, ale nigdy nie spotkałam się oko w oko z mąką. Teraz, gdy już sama przyjechała do domu, mogłam z niej wreszcie upiec chleb.
O właściwościach kasztanów, o tym gdzie i jak je kupić oraz jak przyrządzić napisała tutaj wyczerpująco Magda. Bardzo obszerny i ciekawy wpis.
W krajach, w których rosną kasztany jadalne, jest podobno zwyczaj jadania ich 1 listopada. Wkłada się je także pod poduszkę, aby odstraszyć błąkające się dusze zmarłych.
A więc upieczmy jutro chleb...
Chleb kasztanowy
(inspiracja przepisem Doroty)
7 g drożdży instant
250g mąki kasztanowej (z kasztanów jadalnych)
350g mąki pszennej
100g rodzynek
300-350 ml ciepłej wody
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki cukru
1 łyżka kakao
Z drożdży, 150 g mąki pszennej, cukru i 3/4 szklanki wody zrobiłam zaczyn. Gdy wyrósł dodałam do niego obie maki przesiane przez sito, resztę wody i sól. Zagniotłam ciasto. Oddzieliłam 150 g ciasta i wyrobiłam go z przesianym kakao. Można dodać łyżkę wody, gdy ciasto będzie zbyt twarde. Do większej części ciasta dodałam namoczone rodzynki i ponownie dobrze wyrobiłam ciasto. Oba rodzaje ciast pozostawiłam do wyrośnięcia, pod przykryciem, w ciepłym miejscu.
Gdy ciasto wyrośnie, po godzinie, należy rozciągnąć je i na płacie ciasta z rodzynkami, zwilżonym wodą, ułożyć płat cista wyrobionego z kakao. Zwinąć i uformować bochenek. Ponownie pozostawić do wyrośnięcia w koszyku lub w foremce.
Chleb pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 30-40 minut.
Mąka, a potem chleb mają wspaniały, słodki, waniliowy zapach. Chleb nie wyrasta wysoko, ale jest znakomity w smaku. Z kawą, mlekiem, z dodatkiem miodu, albo konfitur z czarnej porzeczki jest znakomity. Znakomity!