27.08.2014

Pane Ibleo



Pomidor, oliwa i sól morska to moje ulubione dodatki do pieczywa pszennego. Tym razem był to Domowy Chleb sycylijski z regionu Ibleo, zwany Pane Ibleo. Chleb jest wykonany na sztywnym zaczynie. Ciasto, z którego formuje sie bochenki jest również dość gęste. Liczne nacięcia na bochenkach mają powiększyć powierzchnię chleba, aby lepiej chłonął oliwe i sok pomidorowy. Przepis wybrała Łucja. Upiekłam go w Piekarni Amber, wraz z innymi. 

Pane Ibleo
(przepis Barbary przetłumaczony przez Renatę)


200 g (100% hydracji) zakwasu pszennego,
1 kg mąki z pszenicy durum 
(u mnie 50% pszenicy durum, 30% bardzo drobnej bialej kaszy manny, 20% mąki chlebowej)
500-550g wody
3 łyżeczki soli morskiej

Ten przepis nie nadaje się do wyrabiania w mikserze; trzeba będzie wyrabiać ręcznie.Początkowo będzie to trochę trudne lecz ostatecznie ciasto stanie się bardziej miękkie i jedwabiste w dotyku .

Przesiać mąkę bezpośrednio na stolnicę, zrobić wgłębienie w środku „górki” mąki, umieścić w nim zakwas i stopniowo dodawać wodę do zakwasu. Mieszać, aż zakwas się lekko rozrzedzi. Dodawać wodę rownocześnie zagarniając mąkę do środka zakwasu. Dalej wyrabiać dolewając resztę wody i sól aż wszystkie skladniki połączą się w jednolitą masę.
Wyrabiac tak długo aż ciasto będzie gładkie i miękkie. Zajęło mi trochę czasu, z krótkimi przerwami. Nie ma potrzeby się spieszyć. Jeśli ciasto jest nadal niejednolite i suche, dodać więcej wody i tyle mąki, aby uzyskać gładkie ciasto o konsystencji ciasta plasta. Na tym etapie ciasto jest jedwabiste i przyjemne w użyciu.
Rozpłaszczyć ciasto rękoma i złożyć na trzy. Obrócić o 90 stopni i złożyć na 3, Czynność tę powtórzyć 3 razy. Przykryć ciasto i pozwolić mu odpocząć 30 minut i ponownie spłaszczać i składac 4 razy.
Przykryć i wstawić do lodówki na noc.
Rano wyjąć przykryte ciasto na 30-60 minut tak by osiągnęło temperaturę otoczenia.
Wyłożyć ciasto na oprószoną mąką stolnicę i podzielić je na 3 lub 6 sztuk. Podzieliłam moje na 3 z czego wyszły chlebki dlugości 35-40 cm po upieczeniu.
Uformować grube wałeczki z zaokrąglonymi końcami, podobnie jak na zdjęciach u góry i zrobić ręką jak najgłębsze podłużne wgłębienia uważając by nie przerwać ciasta na pół.
Złożyć ciasto wzdłuż wgłębień, odwrócić spodem do góry, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5-2 godzin.
Nagrzać piekarnik do 250 C z płaskim naczyniem na spodzie dla pary.
Po wyrośnięciu delikatnie odwrócić chleby spodem do góry, naciąć zgodnie ze zdjęciem lub według własnego uznania. Ja nacięłam wielokrotnie co 1,5 cm średnicy tak, jak kroi się chleb, tylko nie do końca. Zrobiłam również małe cięcia na przeciwnych stronach„ogonków. Wygiąć końce nie uszkadzając nacięć. Musiałam ponownie naciąć niektóre z nich po wygięciu.
Chleb wsunąć do piekarnika i natychmiast wlać szklankę wrzątku. Piec z parą przez 10minut, następnie piec przez kolejne 15-20 minut w niższej temperaturze (w moim przypadku do 200 ° C) uważając by chleb nie zanadto się zrumienił.
Wystudzić na kratce.


18.08.2014

Muffiny angielskie. Jak nie zrobiłam zdjęcia Królowej.




Muffiny angielskie
(przepis ze strony King Arthur Flour)

1 3/4 szklanki podgrzanego mleka
3 łyżki miękkiego masła
1 1/4 łyżeczki soli
2 łyżki cukru
1 duże, roztrzepane jajko
4 1/2 mąki pszennej 
2 łyżeczki drożdży instant
semolina lub kasza manna do posypania patelni

W mleku rozpuścić drożdże i cukier.
Mąkę zmieszać z solą, a następnie dodać mleko z drożdżami i jajko.
Wyrobić ciasto w robocie lub ręcznie. 
Gdy składniki dobrze się połączą dodać miękkie masło i dalej wyrabiać ciasto aż będzie elastyczne, gładkie i będzie odchodzić od ścianek miski lub od dłoni.
Pozostawić do wyrośnięcia na godzinę.
Ciasto rozciągnąć dłońmi, na posypanym semoliną blacie. Powinno mieć grubość około 1,5 cm.
Wycinać szklanką lub wykrawaczką grube ciastka.
Patelnię posypać grubo semoliną, ułożyć muffiny i postawić patelnię na kuchence. Patelnia będzie się rozgrzewać, a muffiny w tym czasie urosną, nabiorą właściwej temperatury i przymienią się. Po 5-7 minutach przełożyć na drugą stronę i piec jeszcze 5-7 minut.
Muffiny powinny osiągnąć w swoim wnętrzu temperaturę ok,175 stopni Celsjusza.
Jeżeli muffiny będą się mocno rumienić, a w środku będą jeszcze surowe, można je dopiec w piekarniku. W tym celu należy przełożyć je z patelni na blachę i włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 5 minut.



Muffiny angielskie to rodzaj pieczywa, który jest spożywany w Wielkiej Brytanii w porze śniadaniowej. Bułeczki przekrawa sie na pół, opieka w tosterze i podaje z konfiturą albo słonymi datkami. Można je kupić w wielu brytyjskich sklepach spożywczych, ale można też ten prosty wypiek wykonać w domu. Muffiny spożywane jaszcze na ciepło, prosto z patelni są znakomite, a podrumienione w tosterze, z masłem i miodem lub dżemem to prawdziwie pyszna rozpusta.


**********

Jak nie zrobiłam zdjęcia brytyjskiej Królowej Elżbiecie, mając ją kilka metrów przed sobą? No cóż, najprawdopodobniej z przejęcia, spust aparatu odmówił współpracy na widok Jej Królewskiej Mości. Na szczęscie, zamiast walczyć z kamerą, porzuciłam ją i przyjrzałam sie Królowej całkiem z bliska. Jechała w bordowej limuzynie Bentley. Duże okna samochodu i być może usytuowane wyżej fotele sprawiaja, że postać Królowej jest dobrze widoczna. Elżbieta była ubrana jasnofioletową garsonkę i delikatny kapelusz w takim samym kolorze. Uśmiechnięta pozdrawiała zgromadzonych przy ulicy turystów. Nie przyjrzałam sie natomiast towarzyszącemu jej mężowi, księciowi Edynburga Filipowi. I pewnie już taka okazja mi sie nie przytrafi. Królowa akurat w tych dniach przebywała w Edynburgu i spotkalismy ja zupełnie przypadkowo, w drodze na Zamek. My tam szliśmy, a ona jechała. Nastepnego dnia, jadąc autobusem miejskim znowu widzielismy przemykajacy przez miasto orszak królewski. Ruch nie jest wstrzymywany, ulice nie są zamykane...



Kilka migawek z Edynburga. Powyżej orszak królewski od tyłu.


Przypadkowo spotkany na ulicy orszak weselny. Stroje weselne w kolorach ciemnego fioletu. Taka moda lub zwyczaj. U nas w tych barwach mógłby kroczyć orszak rozwodowy, gdyby takie miały miejsce.



9.08.2014

Baps. Szkockie bułki śniadaniowe. Szkockie wakacje cd.



Coś zwykłego, a jednak bardzo dobrego. W ramach poszukiwań bułek idealnych dla mojej wymagającej mamy, upiekłam Szkockie Bułki Śniadaniowe. Przepis znajduje się w spisach tradycyjnych wypieków szkockich. Bułki te są też zwane Scottish Baps lub White Rolls. Skorzystałam z przepisu zamieszczonego na blogu przez Karen.
Upiekły się bułki mięciutkie, wręcz kruche. Nie maja chrupiącej skórki, za to miękka skórka i takie same wnętrze pozostają niezmienne jeszcze nawet na trzeci dzień. Myślę, że to zasługa mąki owsianej.



Baps - Szkockie Bułki Śniadaniowe


350g mąki chlebowej
100g mąki owsianej ( zmieliłam płatki owsiane)
1 ½  łyżeczki soli
50g masła
2 łyżeczki drożdży instant
1 łyżeczka cukru
300ml mleka z wodą zmieszane 1:1, lekko podgrzane


Mąki zmieszać ze sobą, dodać sól i miękkie masło. Palcami rozetrzeć tłuszcz z mąką. Dodać cukier, drożdże i wymieszać z mąką. Dolać mleko z wodą i wyrobić elastyczne, miękkie ciasto. Za mnie zrobił to robot kuchenny z hakiem.
Ciasto odstawiłam na pól godziny, aby odpoczęło nieco. Po tym czasie podzieliłam je na 80-90 gramowe bułki. Uformowałam podsypując mąką. Ułożyłam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawiłam na 45 minut do wyrośnięcia.
Bułki piekłam 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.





**********

Glen Affric. Podobno to najpiękniejsza szkocka dolina górska, w której malowniczo wije się rzeka Affric. Trafiłam tam dzięki Małgosi i Piotrowi. Jeszcze do ostatniej chwili nie mogłam się zdecydować czy Glen Coe czy Glen Affric. W Szkocji byłam tylko kilka dni i grafik podróży był napięty. Niestety, trzeba było wybierać i nie zobaczyłam Glen Coe. To jednak, co zobaczyłam w kanionie rzeki Affric prawdziwie mnie zachwyciło. Czy może być jeszcze piękniej?


Rzeka płynie z zachodu na wschód, dołącza do rzeki Glass, ta zasila rzekę Beauly która zebrawszy te piękne górskie wody uchodzi poprzez Zatokę Beauly do Morza Północnego. Całe to dorzecze to magiczny teren, ale o prawdziwy zawrót głowy przyprawiają widoki w Glen Affric.


Teren ten należy do Parku Narodowego Scotland's National Nature Reserves. Park jest udostępniony do zwiedzania turystom. Wytyczone szlaki są przystosowane nawet do tego, aby poruszać się po parku samochodem. Z parkingów wchodzi się na szlaki, piesze, na których czeka na turystów wiele widoków zapierających dech w piersiach. Powiedzmy sobie szczerze, biorąc pod uwagę atrakcyjność tego terenu, turystów było bardzo niewielu. Samochodów na parkingach kilka. Cisza, spokój, porządek.


Widoki dalekie i bliskie. Ścieżki mieniące się w słońcu drobinkami miki. Ptaki przylatujące wprost pod nogi, jakby oswojone, ciekawe każdego turysty. Rzeka mieniąca się różnymi odcieniami błękitu. Spienione wodospady. Poszycie leśne rozmaite, barwne, miękkie, wręcz puszyste. Stąpa się po nim jak po wygodnym gąbkowym materacu. Paprocie, krzewinki jagód, wrzosy najróżniejszych odmian. Przedziwne porosty i mchy.


No i sosny. To one przede wszystkim tworzą niesamowity klimat tego miejsca. Prawie trzystuletnie sosny, które spotyka się na tym terenie są potomkami drzew, które porastały tę dolinę 8-10 tysięcy lat temu. Przez wiele wieków, a szczególnie w ostatnim stuleciu gatunki drzew, w tym sosen, uległy zmianie. Człowiek wycinał stare drzewa i sadził nowe. Na terenie Glen Affric uchowały się te cenne gatunki drzew porastających dawniej tzw. Lasy Kaledońskie. Od 60 lat, kiedy tereny doliny znalazły się pod zarządem Parku, prowadzona jest intensywna odnowa i regeneracja tych starych gatunków. Usuwa się całe połacie gatunków nie rodzimych i sadzi się gatunki zasiedlające to miejsce pierwotnie.


Czy może być piękniej? Pogoda dopisała nam wyjątkowo. Oczywiście była to, zwykła tutaj, zmienna pogoda. Na niebie odbywał się szkocki spektakl z najróżniejszymi chmurami w roli głównej. Przez ich niezwykłą zmienność krajobraz wokoło też zmieniał barwy i odcienie. Chodziłam tymi mieniącymi się srebrem ścieżkami i niepokoiła mnie jedna myśl - co będzie, gdy zakwitną już niedługo te wszystkie wrzosy? Przecież piękniej już być nie może...



3.08.2014

Letni chleb pszenny z mąką Grahama. Szkockie wakacje.



Chleb pszenny z mąką Grahama

300 g aktywnego zakwasu pszennego
400 g wody
650 g mąki (300 g maki pszennej 1850 i 350 g mąki chlebowej
pół łyżeczki drożdży instant ( można pominąć)
2 łyżeczki soli
 Wszystkie składniki umieścić w misie robota kuchennego i wyrabiać hakiem, na wolnych obrotach 3-5 minut. Ciasto przełożyć do naoliwionej miski i pozostawić do wyrośnięcia na 1,5 godziny. Dwa razy, po 30 i 60 minutach ciasto delikatnie odgazować przez złożenie.
Uformować dwa bochenki i pozostawić na około 1 godzinę do wyrośnięcia, w koszykach do garowania.
Piec z para 15 minut w temperaturze 230 stopni i potem bez pary 25 minut w temperaturze 220 stopni.


W takie upalne dni mam ochotę na chleb pszenny. Lest lekki, porowaty, świetnie chłonie oliwę. Z dodatkiem pomidora, mozarelli i bazyli jest wymarzony na letnie śniadanie.


**********

Wakacje w Szkocji.
Między innym trzy dni w pięknej miejscowości Ardesieur, nad zatoką Moray Firth, niedaleko Invernes. Do zatoki tej uchodzą rzeki Ness i Spey. Stamtąd wyruszaliśmy codziennie na zwiedzanie północnej Szkocji. Ta mała wioska z jedną, ale za to dobrą restauracją, pubem i dwoma sklepami była warta tego, aby spędzić tylko tam kilka dni delektując się ciszą i pięknymi widokami.
Przy wejściu do zatoki, od strony Morza Północnego wybudowano w osiemnastym wieku twierdzę. Znana jest pod nazwa Fort George. Do dzisiejszego dnia jest obiektem wojskowym armii brytyjskiej, ale część jest też udostepniona dla turystów.


Ardesieur to miejsce stworzone do długich spacerów zarówno rankiem...




...jak i o zachodzie słońca.

Były to pierwsze dni lipca, a słońce długo świeciło nad horyzontem. Zachodziło dopiero około dwudziestej drugiej. Ginęło wprawdzie powoli za horyzontem, ale poświata utrzymywała się bardzo długo. Noce były widne,


To podobno jedyne miejsce na ziemi, gdzie z lądu można obserwować delfiny. Trzeba tylko cierpliwie obserwować zatokę w godzinach przypływu. Nam niestety, nie było to widowisko dane. Codziennie bylismy w drodze.


Księżyc przed północą i światła nocnego Invernes w oddali.


To były rodzinne wakacje. Dawno już na takich nie byliśmy.
Szkocja mnie zachwyciła.